„Chciałem dobrze…” Kto z nas nie zna tych gorzkich słów, gdy naprawdę intencje były kryształowo czyste, ale coś poszło nie tak. Łatwo wpaść w tę pułapkę także przy próbach samodzielnej pielęgnacji naszych dwóch kółek, by były w pełni sprawne w jesienno-zimowych warunkach. Mariusz Bryja, zawodnik enduro i mechanik rowerowy, wskazuje na całą listę najczęstszych błędów. „Chciałem dobrze…” Kto z nas nie zna tych gorzkich słów, gdy naprawdę intencje były kryształowo czyste, ale coś poszło nie tak. Łatwo wpaść w tę pułapkę także przy próbach samodzielnej pielęgnacji naszych dwóch kółek, by były w pełni sprawne w jesienno-zimowych warunkach. Mariusz Bryja, zawodnik enduro i mechanik rowerowy, wskazuje na całą listę najczęstszych błędów.
Wiele osób zapomina, że o swój rower trzeba starannie dbać tak jak o auto czy motocykl, by móc jeździć sprawnie, bezpiecznie i cieszyć się nim długo. Szczególnie poza sezonem i przy często kapryśnej jesienno-zimowej pogodzie, z mrozem, marznącym deszczem, śniegiem i błotem zalegającym na ścieżkach rowerowych czy ulicach. Wszystko to powoduje szybkie zużywanie się poszczególnych elementów, szczególnie ruchomych. Nie wspominając o ryzyku przymusowego wylądowania na L4.
O najczęstsze błędy przy samodzielnej pielęgnacji dwóch kółek zapytaliśmy Mariusza Bryję, wieloletniego mechanika i serwisanta rowerowego, zawodnika Kross Enduro Team oraz mistrza Polski w tej dyscyplinie z 2016 r. Oto jego obserwacje i wnioski:
1) Lenistwo, czyli branżowa „zbrodnia”. Często rowerzyści w ogóle nie myją swojego sprzętu, a jeśli już to po prostu namoczoną gąbką. Tu nie ma filozofii, bo przez takie podejście brud przykleja się do poszczególnych części i powoduje wcześniejsze ich zużycie.
2) Smarowanie nieodpowiednimi środkami i nadmiar smaru. Zdarza się, że użytkownicy smarują łańcuch i tryby np. smarem stałym, który tak naprawdę nie smaruje wewnątrz łańcucha, a tylko brudzi wszystkie elementy napędu. Olejem smaruje się tylko łańcuch i to nie w nadmiarze. Dziś wcale już nie trzeba użerać się z wyciąganiem łańcucha z roweru i gotowaniem go w smarze grafitowym, jak kiedyś, bo oleje są bardzo dobrej jakości. A po wszystkim łańcuch wyciera się do sucha szmatką.
3) Smarowanie brudnego napędu. Pod żadnym pozorem nie wolno tak robić, gdyż zanieczyszczenia zmieszane z olejem umożliwią im tylko wnikanie w jego wewnętrzne elementy.
4) Lekceważenie serwisu części. Prawdziwa zmora. Wiele osób nigdy nie interesuje się np. amortyzatorem czy piastami. Powoduje to przedwczesne ich zużycie. Konieczne jest rozebranie, wyczyszczenie i nasmarowanie odpowiednim smarem lub olejem wszystkich ruchomych części. Jeśli mówimy o rowerze z podwójnym zawieszeniem, to trzeba rozebrać i nasmarować łożyskowanie tylnego zawieszenia, piasty koła przedniego oraz tylnego, a także środka suportu i sterów.
Kolejne punkty obowiązkowe to serwis amortyzatora przedniego i tylnego oraz sztycy, gdy jest regulowana. Pielęgnowanie przedniego amortyzatora sprowadza się do tego, że ściąga się dolne lagi, czyści je, potem wymienia olej w tłumiku i rozbiera komorę powietrzną. Później trzeba wszystko złożyć w całość, nalewając odpowiednią ilości oleju lub nakładając smar na każdą z uszczelek.
Często spotykana jest też sytuacja, w której wszystkie linki oraz pancerze od przerzutek lub hamulców wręcz błagają o wymianę. Nie wolno również zapominać o wymianie płynu hamulcowego lub oleju mineralnego, w zależności czy jeździmy na rowerze z hamulcami hydraulicznymi.
5) Nieumiejętne stosowanie olejów w spray’u. Efekt? Zabrudzenie trybów i czasami – co jest jeszcze groźniejsze – hamulców tarczowych. Pogarsza to w sporej mierze ich skuteczność. Taka nieodpowiedzialna zabawa zwykle kończy się koniecznością wymiany klocków i odtłuszczaniem tarcz.
[PR]